уходят мысли вглубь, как темные ступени.
Ах, помню - в эту ночь украдкой из подвала
я мертвых выносил, а их не убывало...
И бледная толпа сошлась к утру в мой дворик,
велели плакать мне, и плач мой был так горек,
и сами плакали, но только надо мною,
и канули в туман, полегший пеленою.
Прочь из дому, душа, за сонмом этим белым,
не медли! Кто-то крест у двери вывел мелом.
Взгляни - зловещий флаг чернеет над карнизом.
В испуге воронье взлетело роем сизым.
О доме не жалей, уже бессильна жалость.
А сколько снилось там и как же там мечталось!
Душа, душа моя! Под карканьем вороньим
кого из нас двоих сегодня мы хороним?
Леопольд Стафф (1905), перевод А.Гелескула
Zbudzone z snów, wśród chmurnej czoła niepogody,
Myśli me w głębie schodzą jak kamienne schody...
Ach, wiem... Wielu umarłych było w moim domu,
Lecz ich kazałem nocą wynieść po kryjomu...
A rano tłumy bladych ludzi były u mnie.
Krzycząc kazali płakać mi po każdej trumnie,
A kiedym gorzko płakał, płakali nade mną
I zatrzasnąwszy wrota odeszli w noc ciemną...
Chodź, duszo z tego domu za ową czeredą...
Krzyż biały ktoś nakreślił na czarnych drzwiach kredą...
Patrz... Żałobną chorągiew zatknięto na dachu,
Kruki spłoszone z drzew się porwały w przestrachu...
Nie patrz tak w okna domu z rozpaczy bezsiłą...
Zbyt wiele się tam śniło, o, Boże, jak śniło!
Chodźmy stąd, a nie mówmy o trupów pogrzebie...
O, duszo ma, z nas dwojga ktoś przeżył dziś siebie...